Kupowałem dziś w kasie sądu znaki opłaty sądowej. Kasjerka poradziła mi, bym zrobił spory zapas, ponieważ opłata w znakach będzie przyjmowana tylko do końca roku. Potem już tylko przelewami. Sama wyliczyła mi słabości - gonitwa do banku, prowizje.
Pamiętamy żal po znakach opłaty skarbowej - były w kasetce albo w kopercie w kancelarii, naklejało się w razie potrzeby na dokument pełnomocnictwa i już. Dzisiaj opłata kosztuje więcej, niż 17,00 zł - dochodzi koszt przelewu albo strata czasu w kolejce do kasy urzędu miejskiego.
Być może znów ktoś wyliczył, że zaoszczędzi na druku znaków, likwidacji etatu w kasie, itp. Ale o wygodzie klientów sądów, z których także one żyją nie pomyślano. Już nie będzie można złożyć wniosku o odpis dokumentu na rozprawie i zejść na parter do kasy po znaczki. Będzie bardziej urzędowo, za to drożej - opłata za 1 stronę kserokopii pisma 1 zł, a prowizja - 3-5 zł. O to chodzi? Namówmy nasze korporacje, by walczyły o znaki - dla naszej i klientów wygody. Warto.
Aby dodać komentarz, prosimy o zalogowanie się.
|
|
Ostatnie wiadomości:
Archiwum:
|